wtorek, 28 lutego 2012

Rozwój sytuacji plus gafa tysiąclecia.

Powiem Wam ludzie.. że miłość to bardzo skomplikowana sprawa..
Jeszcze do niedawna miałam wrażenie, że to on nie jest dla mnie odpowiednio przystojny, odpowiednio romantyczny, odpowiednio.. (sratatata.. tu następuje koncert życzeń ;d), jednak ostatnio (o zgrozo!), to właśnie ja zaczynam się zastanawiać, czy jestem dla niego wystarczająco wystarczająca we wszystkich dziedzinach życia i pożycia..
Słowem - chyba zaczyna mi zależeć.
Zresztą..
- która normalna dziewczyna myśli o obojętnym jej chłopaku dzień i noc?
- która wpatruje się w słoneczko GG przy jego imieniu w nadziei, że za parę sekund dźwięk obwieści nadchodzącą od niego wiadomość?
No żadna!
Czyli są dwie opcje. ;)
Albo wysyłacie mnie do Kobierzyna, albo się zakochałam!

Już widzę ewentualne komentarze pod notką sugerujące poddanie mnie ścisłej terapii, ale nie.. nie dam Wam tej satysfakcji.. Gdyż osobiście muszę stwierdzić, iż jest to z pewnością to drugie.
Mimo wszystko.. jak by nie patrzeć.. po co popadać ze skrajności w skrajność? Skoro według opinii "uczonych" zaburzenia psychiczne i miłość to prawie jedno i to samo..
Szczerze? Uważam, że za ten cały zamęt w mojej głowie odpowiedzialny jest właśnie On i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby wykryto u mnie chorobę psychiczną i nazwano jego imieniem.
Dobra.. ale kończąc te farmazony.. Oczywiście byłoby pięknie, cudownie i te sprawy.. gdyby nie jego zamiłowanie do napojów procentowych.
W sumie nie przeszkadzałoby mi to jakoś szczególnie.. Ale gdyż w ciągu swojego siedemnastoletniego życia zaobserwowałam jak alkoholizm może człowiekowi zrujnować życie (mówię tu o swoim otoczeniu)- mam do takich używek pewien uraz i mimo wszystko wolałabym żeby się ograniczał.
No i tutaj kilka słów o tytułowej gafie..
Jaka szkoda, że po wysłaniu wiadomości na GG, nie ma funkcji cofnij..
Ale od początku.
Chciałam D. bardzo delikatnie zasugerować, żeby się ograniczał, jednocześnie uświadamiając mu, że nie chcę go zmieniać na siłę. (nie wnikajcie skąd akurat teraz wpadłam na ten 'mądry' pomysł.. ale wynika on z wcześniejszej mojej rozmowy z Nim).
W każdym razie napisałam o nim w trzeciej osobie i wysłałam do kumpeli prosząc o radę.
Ona zatwierdziła. Więc myślę raz kozie śmierć. Skopiowałam.. wklejam i już miałam zmieniać wszystkie - on, D. na - ty - gdy enter sam się wcisnął..
(dobra.. mój palec go wcisnął.. ale to nie zmienia faktu, że prawie odleciałam na zawał..).
Krótko mówiąc niechcący posłałam do Pana D. wiązankę (dobrze, że dosyć kulturalną) na temat jego domniemanych nałogów. A tak oto się tłumaczyłam (patrzcie i uczcie się jak nie postępować xd):

JA: osz mać.. to pojechałam.. xdd 
JA: no dobra.. i tak miałam to wysłać.. tylko w jakiejś łagodniejszej formie.. 
JA: ach ten mój fart.
JA:
no ale trudno.. jak już poszło to może chociaż wytłumaczę, że to miało być odnośnie tych fajek itp. itd.. i ten tego.. xdd
JA: a teraz zapadam się pod ziemię.. xddd


I tak oto przeprowadziłam dialog z samą sobą.. Musicie przyznać, że wyszło bardzo inteligentnie. ;/ No ale cóż. Osobiście teraz bardziej chce mi się z tego śmiać, niż płakać (nie co dzień pierdzielę takie głupoty dodatkowo zwracając się do kogoś tak jakbym go za plecami obgadywała.. ;p).. no ale trudno..
Jak kocha to daruje mi to 'nieporozumienie' .. ;D
W końcu chciałam dobrze.. A co by nie było szczerość w związku to podstawa.

A tu jeszcze skan rozmowy, podczas której kumpela mi doradzała (zresztą baaaardzo umiejętnie ;p) co mam czynić:


JA: szet.. jak mu powiem, że ja to z kimś innym obgadywałam to wykorkuje
PAULINA: no to sama się zastanawiałaś
JA: a w formie trzeciej to tak sobie na jaja pisałam.. no nie? ;p

PAULINA: dobrze jest xD
JA: myślisz że może  to normalnie odebrać? czy się z deczka zdenerwuje?
PAULINA: myślę że normalnie.. ;d
JA: dopisać tam coś jeszcze na koniec?
xdd
chociaz i tak już pojechałam
xddddddddddddd
może nie komplikować dodatkowo jeszcze.?
PAULINA: napisz że sorry że w osobie trzeciej ale wyobrażałas sobie psychicznie że z nim rozmawiasz xDD
JA: ku**a.. i wyjdę na psychopatkę jeszcze
idź się lecz.. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Także nie ma to jak rady koleżanek. ;>
Przy okazji przepraszam za przekleństwa, ale była to sprawa najwyższej wagi i sami rozumiecie, że czasem się wyrwie.
I tym 'pogodnym' akcentem zakończę dzisiejszą notkę, a teraz jeszcze parę inspiracji i do następnego.. ;D

Edit: Yeahh! D. to jednak bardzo opanowany człowiek. ;)

sobota, 18 lutego 2012

Szczęście w nieszczęściu, albo nieszczęście w szczęściu.

Ostatnimi czasy byłam świadkiem szczęścia w nieszczęściu, albo nieszczęścia w szczęściu.. Jak kto woli..
Szkoda tylko, że chodzi tutaj o moją 'strefę partnerską' (miało zabrzmieć inteligentnie), a w tej dziedzinie życia, kto jest w związku ten zapewne już tego doświadczył.. że zbyt dużo szczęścia wróży rychłe nieszczęście, a zbyt dużo nieszczęścia oznacza wielkie, mega nieszczęście.
To tak w dużym skrócie.. ;d
Ale dokładniej.
Zwykle jeśli mamy do wyboru dwie informacje.. złą i dobrą. Najpierw prosimy o złą, którą przyjmujemy na klatę (albo na klatkę ;)) - wersja dla kobitek), a następnie pocieszamy się tą dobrą.
No ale cóż. Osobiście zrobię na przekór (a CO! mam prawo) i zacznę od dobrej wiadomości. A mianowicie..
UWAGA! UWAGA! Wygrałam konkurs poetycki.
Chwyciło mnie z deczka zdziwko, gdy mi to babeczka ze świetlicy uświadamiała, bo wiersz pisałam z nastawieniem - byle cokolwiek sklecić.
Ale dobra. Co by nie było to pocieszająca wiadomość.
A teraz ta druga.
Wiersz ten nieoczekiwanie zgadza się z moją obecną sytuacją (czyżbym miesiąc temu coś przeczuwała? hę?).
Reakcja większości z Was na tą 'nieoczekiwaną' wiadomość wygląda pewnie tak: ahaaa.. i co w związku z tym?
Dobre pytanie, ale już odpowiem.. A to, że ten wiersz jest o wątpliwościach związanych z miłością.
I to jest właśnie to moje szczęście w nieszczęściu.
Wiersz nagrodzony.. ale życie tak się trochę pokomplikowało.
Oczywiście jak na PannęNieidealną przystało dalej staram się myśleć optymistycznie, ale mimo wszystko czasem jest ciężko.. Cóż.. pozostaje mieć nadzieję, że to chwilowe komplikacje. ;)
W dużym skrócie:
on się bardzo stara, ale swoim zachowaniem coraz częściej strasznie mnie irytuje. A jesteśmy ze sobą dopiero miesiąc. Aż się boję myśleć co będzie później. Ale cóż. bywa i tak. Łudzę się tym, że czas rozwiąże moje wątpliwości i ostatecznie zakończy dylematy.
A narzekałam na nieskomplikowane życie singielki.
Mam za swoje. ^^

Na koniec kilka inspiracji (bądź, co bądź moda też mnie kręci): 

I do następnego.. ;)

niedziela, 5 lutego 2012

Poemat mądrościowy.

Spokojnie, spokojnie..
To nic, że moja mega długa notka po 'umiejętnej' próbie publikacji poszła w cholerę. A co tam! Przecież zmarnowałam tylko godzinę.. pff..
Szczerze? Gdy zobaczyłam, że jedno ze zdjęć usunęło mi cały post i po podjęciu kilku nieudanych prób resuscytacji - załamałam się.
Ale dobra. Z racji iż jestem raczej optymistką, moja depresja trwała (aż) 5 min, a teraz ponawiam swoje przemówienie. Mam nadzieję, że więcej prób nie będzie.
Także po kolei. ;)

W początkowym zamierzeniu szablon miał wyglądać super, ekstra, czad.
Wyszło jak wyszło. Dopiero wczoraj uświadomiłam sobie, że brak programów graficznych (dziękować bratu, który czyszcząc zawartość komputera pousuwał wszystkie moje rzeczy) równa się brak nagłówka.
A taaakie miałam plany.. 
W każdym razie dzięki temu, że z moich postanowień nic nie wyszło.. możecie oglądać ten piękny szablon w odcieniach różnorakich szarości, przeplatany błękitem niczym bezchmurne niebo w letni słoneczny poranek.
A tak na poważnie? Total ziroł i klapa.
No, ale cóż. Żyć jakoś dalej trzeba.

W początkowej notce bloggerzy zwykle udzielają odpowiedzi na pytanie - dlaczego założyłeś/aś bloga?
Pierwsze co mi się nasunęło (w dodatku niezbyt inteligentne) to : BO TAK! ;d
Albo co gorsza - A CO? NIE WOLNO!
Na szczęście postanowiłam nieco bardziej wczuć się w uzasadnianie odpowiedzi dlatego zacznę może od tego, że miałam już wiele blogów. Niestety z moim słomianym zapałem nigdy daleko nie zaszłam. Na dwóch z nich wytrzymałam coś około roku. I wszystko byłoby super gdyby nie fakt, że też je w końcu porzuciłam.
Trudno.. może nie było mi dane.
Mimo wszystko muszę przyznać, że po chwilowej przerwie fajnie jest wrócić do starszych postów. Powspominać przeżyte wydarzenia, poprzednie miłości.
A ile przy tym śmiechu. Osobiście stwierdzam czytając swoje napisane parę miesięcy wstecz - posty, że pół roku temu byłam głupia jak but.
Przez krótki okres czasu zmieniło się nieco moje patrzenie na świat, relacje z innymi ludźmi, mam inne zamierzenia, inne plany, cele do których dążę.
Na co dzień się tego tak wyraźnie nie zauważa, a tu proszę.. ;)
Teraz może wydaje mi się, że właśnie napisałam poemat mądrościowy, ale przypuszczam, że czytając to za dwa miesiące - zwątpię w życie.

Na tym chyba zakończę swoje dzisiejsze wywody. Miałam dać parę zdjęć, ale doświadczenie zdobyte godzinę temu nauczyło mnie, że ryzyko w tym przypadku się nie opłaca.
I co?! Już jestem odrobinę mądrzejsza.. A widzicie! Da się. ;)