piątek, 25 maja 2012

Koniec to zarazem początek.. całkiem nowej historii.

Zerwałam.. Powiecie:
- w końcu!..
No tak..
I tak się sobie dziwię, że się odważyłam.. Pół godziny siedziałam trzymając rękę na przycisku ENTER.. i zastanawiając się, czy to rzeczywiście najlepsza opcja. Aż w końcu zdecydowałam.. poszło.. i już.. tak po prostu.. Ponad pięć miesięcy wyciętych z życia..
Ale cóż.. bywa.
Załatwiłam to na gg.. wiem, że nie jest to najlepszy sposób..
Ale prawda jest taka, że my wszystkie ważniejsze sprawy załatwialiśmy pisząc.. Nie umiałabym powiedzieć mu prosto w twarz co mi nie pasuje, zbyt bardzo bałam się, że go stracę.
Ale cóż.. To już stare dzieje. Przynajmniej będę wiedziała jak postępować w przyszłości.. Potraktuje ten związek jako kolejne doświadczenie w moim siedemnastoletnim, co by nie było pozytywnym życiu.
Zresztą jakoś nie mam szczególnych wyrzutów sumienia o to, że finisz nastąpił na GG..
rozpoczęło się bowiem tak samo..
Uważam więc.. że rachunki zostały wyrównane.. sprawiedliwości stało się zadość i takie tam.

I szczerze powiem, że byłam pewna.. że zerwanie to najlepsze co mogłam zrobić..
Zmieniłam jednak zdanie gdy go zobaczyłam. Stał na przystanku.. taki w jakim się zauroczyłam.. ale smutny.
W czasie naszej "kończącej wszystko" rozmowy na GG sam powiedział, że chce, abyśmy byli przyjaciółmi..
Stały tekst - stwierdziłam.. - on jednak zaprzeczył mówiąc, że to, co powiedział traktuje serio.
Ja osobiście szczerze w to wątpię.. Tak się tylko mówi.. a prawda jest taka, że to, aby było tak jak przed TYM wszystkim jest raczej wątpliwe..
Tzn. ja bym chciała.. I myślę, że jestem w stanie do tego doprowadzić. Ale dopóki on będzie miał do mnie żal - ja sama, nie zrobię nic.
I takie niestety są fakty. Zresztą już się poznałam na tej jego obietnicy wiecznej przyjaźni. Wracaliśmy razem busem .. próbowałam nawiązać jakąś rozmowę.. - nie mówił nic.. szkoda.. ale nie mam do niego o to pretensji.
Jestem pewna, że u niego to raczej chwilowe rozterki, które do tygodnia miną.. I powróci do roli wiecznego bajeranta..

Cóż.. Było minęło.. Życie toczy się dalej.. Ogłaszam, że jest to moja ostatnia notka z serii - żałoba po związku. Następna w optymistycznym klimacie..

Ale wiecie.. jedno Wam powiem.. Takie wypisanie wszystkich przykrości i żali.. 'Wygadanie się' .. nawet na blogu.. naprawdę wiele daje..
I pozwala spojrzeć na wszystko obiektywnie.. z perspektywy faktów..
Polecam. - Panna Nieidealna. ;)


A TERAZ UWAGA!
NADCHODZI WIELKI POWRÓT WIECZNEJ OPTYMISTKI! : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz