niedziela, 27 maja 2012

Dobry spontan nie jest zły.

Z reguły nie przepadam za takimi niespodziewanymi wypadami.
Wolę mieć wszystko dokładnie opracowane, aby ewentualny wyjazd odbył się bez przykrych niespodzianek..
Ale cóż.. nawet tacy ustawieni w tym względzie ludzie jak ja (nie dajcie się zwieść pozorom, w innych sferach żywota jestem totalnie zakręconą osobą) od czasu do czasu potrzebują nagłego skoku ciśnienia dla otrzeźwienia umysłu..
ale dokładniej..
W pobliskiej miejscowości miał się odbyć koncert Kory.. potem dyskoteka i takie bajery.. (to w sobotę).
Razem z dziewczynami byłyśmy nastawione, że pojedziemy na obchody dni tego miasta w niedzielę.. Niby atrakcji mniej.. ale jakoś na Korze nie szczególnie nam zależało.. tak więc wszystko było umówione.. Czym jedziemy, kto po nas przyjeżdża itd.
Aż tu nagle sobota, godzina 19, boisko, ja, Wiolka, Paulina .. i te magiczne słowa:
- Jutro busy nie jeżdżą!

W ciągu dwóch minut podjęłyśmy decyzję.. - jedziemy dzisiaj!
A że ostatni bus był koło 20.. dzikim pędem pognałam do domu..
Wyzwanie było spore.. ale sprostałam.. Z dumą muszę nawet wyznać, że był to mój osobisty rekord..
Pierwszy raz zdążyłam wziąć kąpiel, wysuszyć głowę (jeśli chodzi o moje włosy to nie lada wyczyn) i je wyprostować.
Ponadto się ubrałam, ogarnęłam fejsa, jak mawia moja koleżanka - nałożyłam szpachlę (oczywiście jak to u mnie - w minimalnym wydaniu) i dawaaaj !
Jakoś zdążyłam..

I muszę stwierdzić, że było fajnie..
Po dwóch próbach dostania się po schodkach (które miały metr szerokości, schodziły wzdłuż stromego zbocza, w dół na plac, gdzie była scena), gdy zaczepiła o mnie babeczka z hot dogiem i prawie runęłam na ludzi na dole .. zrezygnowałyśmy z obejrzenia koncertu z bliska.. W sumie i tak szału nie było, więc straty dużej nie ma..
Przynajmniej ja ocalałam! :D - także tym się pocieszam..

A skoro plan główny nie wypalił postanowiłyśmy się powłóczyć po rynku..
Skończyło się na tym, że wynalazłyśmy w parku jakąś potańcówkę (grała kapela, ludzie tańczyli.. może nuta średnia.. ale przynajmniej coś się działo..).
W pewnym momencie zaczepia mnie jakiś gościu:
- Siemasz Kaśka! Pamiętasz mnie?!! Znamy się z podstawówki! Chodziliśmy do jednej klasy!
Moje kumpelki zonk.. ja zresztą nie lepsza..
Myślę.. myślę.. I doszłam do wniosku, że to nie możliwe żebym ja, z gościem na oko 20 paro letnim chodziła do jednej klasy..
Także pytam się cwaniaczka skąd wie jak mam na imię.. Na co on:
- Ale beka.. - i się śmieje..
Sobie myślę.. - ukryta kamera.. czy jak..
Dopiero później się okazało.. że Michał (bo tak miał na imię mój niedoszły kumpel z podstawówki) strzelił jakieś imię na odczepnego.. i (o zgrozo!) trafił..
Jak się dziewczyny śmiały.. 
No ale gościu dobry. nie ma co.

I humor miałabym świetny gdyby nie to, że w pewnym momencie Paulina mi obwieściła, że widziała przed chwilą znajomego chłopaka tańczącego z dziewczyną..
Po chwili dodała, że jest pewna na 99% że był to Damian (czyli mój do niedawna obecny.. a teraz już eks chłopak).
Ludzi niestety było tak dużo, że już później nie zdołałam go wypatrzeć.
Niestety.. albo i dobrze.. Bo jak usłyszałam, że tańczył.. i to już nie ze mną, tylko z jakąś inną panną, to mi trochę dobry nastrój zrzedł..
Kołatanie serca, ciśnienie 'pińcet'.. i pytanie w głowie: jak on ku^wa może tańczyć z innymi?
Odpowiedź jednak jest oczywista i nadzwyczaj prosta..
On tańczy z innymi dziewczynami, tak jak ja tańczę z innymi chłopakami.. bo NAS już nie ma.
Niby to ja zerwałam.
Wiem, że zrobiłam dobrze..
Ale coś czuję, że na wzmiankę o Nim i widok niegdyś uwielbianej twarzy.. jeszcze nie raz.. serce zabije mi mocniej.

Trudno.. Przeżyję i to.. tak ja grono niespełnionych miłości, które już za mną.. I nie znane mi jeszcze problemy, które dopiero pojawią się kiedyś na mojej drodze..

I wiecie co? Przetrwam to wszystko.. jak zawsze.. Z lekkim kłuciem w sercu. Ale z uśmiechem na twarzy. ;)



1 komentarz:

  1. hej :)
    napisz mi proszę maila pod którym chcesz obserwować mojego bloga, ponieważ blokuję go dla nieproszonych i wysyłam zaproszenia dla gości :)
    napisz na maila: mint.rose@wp.pl

    OdpowiedzUsuń